Duże zniszczenie Hożej, Żurawiej, Koszykowej.
Dzień ciężki jak najstraszniejsza zmora. Cały dzień seryjne obstrzały lub bomby. Zburzone lub spalone domy na Marszałkowskiej (50 i 52), Piusa, Nowogrodzkiej itd. Gromady ludzi bez dachu, bez mienia, osmoleni, zakurzeni, zrozpaczeni pewnie, ale jeszcze bez przekleństwa. — I co dalej? Krąg zacieśnia się, dochodzi do nas. Czy Bóg da przetrwać, uratować... Jaka straszna męka niepokoju i sprężonej woli... Wieczorem i w nocy wylądowało w Bibliotece szereg osób — prof. Stroszyński[?] z rodziną, urzędnik archiwum miejskiego [nazwisko nieczytelne] z innymi. Nie można im zapewnić żadnych elementarnych wygód, nie można dać wypoczynku i strawy. Straszne, straszne wszystko.
Okropna bezradność, niemożność wykąpania, ogrzania, wyżywienia.
Noc b. niespokojna.